|
GAYLAND Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jacob
Adept
Dołączył: 07 Lut 2013
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Opolskie
|
Wysłany: Wto 21:51, 19 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Pisz dalej, nie mogę się doczekać kolejnej części
Opowiadanko bardzo wciąga i działa na wyobraźnię ;P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ciastek123
Dyskutant
Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Wto 21:53, 19 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Będzie dużo komentarzy jak wstawisz kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Wto 22:12, 19 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Będzie dużo komentarzy jak wstawisz kolejną część |
Ciastek123
trzymam Cię za "słowo".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kamkow
Adept
Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto 23:08, 19 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajnie się czyta, czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
chomiccerro
Dyskutant
Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 23:25, 19 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Świetne jest to opowiadanie! Trochę Czarek mnie wkurza i współczuję Tomkowi, ale mam nadzieję, że dobrze się to skończy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciastek123
Dyskutant
Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Śro 20:08, 20 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Bimax45 napisał: |
Cytat: |
Będzie dużo komentarzy jak wstawisz kolejną część |
Ciastek123
trzymam Cię za "słowo". |
Dobrze
Więc kiedy możemy się spodziewać kolejnej części ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomeck
Wyjadacz
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 21:30, 20 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Myślę że w dalszym brakuje Maćkowi tego białego atramentu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Śro 21:42, 20 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Normalnie sex grupowy
tego białego atramentu to mi raczej nie brakuje i chyba jest w nadmiarze, to takie małe odniesienie do akcji z części piątej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciastek123
Dyskutant
Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Czw 19:10, 21 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
A już myślałem , że dodałeś kolejna część , niestety nie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Pią 15:01, 22 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Specjalna dedykacja dla Tomka i wszystkich komentujących.
Zabawa w podchody cz. 5.
Dostaliśmy niebieskie opaski, co oznacza, że jest inny oddział, który nosi czerwone. Widziałem opaski przygotowane w tych dwóch kolorach w namiocie sprzętowym. Po co Czarek dał nam noktowizor? Domyśliłem się wszystkiego, gdzieś czyha na nas zasadzka.
- Gasić latarki i na ziemię – wydałem komendę.
- Co jest? – wydarł się Paweł.
- Zamknąć gęby i ani słowa – wyszeptałem w jego kierunku.
- Co jest Bartek? – szeptem zapytał Michał.
Leżeliśmy na ziemi, rozejrzałem się dookoła, zobaczyłem obserwatora, który stał sobie spokojnie z boku.
- A do ciebie to kurwa nie dociera, na ziemię, nie stój jak dupa – warknąłem szeptem w jego kierunku.
Położył się na ziemi i podczołgał do nas.
- Słuchajcie, przygotowano nam niespodzianki, więc musimy iść ostrożnie. Będziemy drogę sprawdzać noktowizorem, nie używamy latarek, nie gadamy głośno, zrozumiano? – zapoznałem ich z sytuacją.
Wszyscy skinęli głowami. Wyciągnąłem noktowizor, uniosłem się na kolanach i zacząłem lustrować teren. Teren był „czysty”. Musiałem wyznaczyć trasę do drugiego punktu a nie chciałem używać latarki, próbowałem przez noktowizor, ale słabo było widać.
- Michał połóż się na boku i zegnij się robiąc literę V – poleciłem cicho.
Położyłem się pod jego osłoną, przed sobą rozkładając mapę.
- Tomek z Pawłem, połóżcie się na nas, żeby nie było widać światła – poprosiłem.
W ten sposób wyznaczyłem trasę i obliczyłem odległość. Zgasiłem latarkę.
- No dobra wstawajcie, bo mnie udusicie – stwierdziłem cicho, trochę rozbawiony tym przekładańcem.
Popatrzyłem na obserwatora, zastanawiałem się, co on wie. Pomyślałem, że tego kutasa zmuszę do gadania, musiałem tylko wymyślić dobry sposób.
- Chłopacy idziemy dalej w kierunku północnym, przechodzimy tylko wzdłuż drzew, na gołych polanach jesteśmy żywym celem, ani słowa, gdzie będzie trzeba czołgamy się. Ja prowadzę, na mój znak podniesionej ręki wszyscy się zatrzymują, jak nią machnę idziemy dalej, zrozumiano? – zarządziłem szeptem.
Skinęli głowami na znak, że zrozumieli. Szybkim truchtem pobiegliśmy w kierunku najbliższych drzew, żeby nie pozostawać na polance. Co chwilę, sprawdzałem teren przed nami za pomocą noktowizora. Domyślałem się, że grupa czerwona też może mieć w posiadaniu noktowizor. Do drugiego punktu kontrolnego szliśmy dłuższą drogą. Nie idąc prosto na północ, lecz klucząc, raz na zachód, raz na wschód i znowu na północ. Skradaliśmy się pod osłoną drzew i krzewów. W końcu dotarliśmy do małej polanki na środku, której rosło kilka drzew. Leżąc na ziemi obserwowałem teren dookoła, dużym ryzykiem było szukanie kodu całą grupą na środku polanki.
- Michał, podczołgaj się do tych drzew i znajdź kod. Masz noktowizor, tylko nie podnoś dupy – poleciłem cicho.
- Ok – wyszeptał.
Zabrał noktowizor i rozpoczął czołganie w kierunku środka polanki. Obserwowaliśmy jak zbliża się do drzew, jak je okrąża. Zobaczyłem jego rękę unoszącą się w kierunku zwisających gałęzi. Po chwili wracał, czołgając się szybciej. Kiedy już był przy nas, pokazał białą karteczkę. Na naszych twarzach zagościł triumf zwycięstwa. Paweł chciał uruchomić radiostację.
- Paweł, nie, poczekaj – syknąłem.
Paweł popatrzył na mnie zdziwiony. Po chwili wszyscy patrzyli na mnie pytająco.
- Musicie zameldować o zdobyciu punktu – powiedział dość głośno obserwator.
- Zamknij ryj, ty nie masz tu nic do gadania. A jak chcesz coś powiedzieć, to kurwa powiedz, gdzie jest zasadzka, bo wiem kutasie, że jesteś w tym dobrze zorientowany – wyrzuciłem cicho w jego kierunku.
Nic nie odpowiedział, widziałem jego wściekłą minę.
- Widzicie ten lasek, czołgamy się do niego i stamtąd nadamy meldunek – oznajmiłem.
Po chwili czołgaliśmy się przez zarośla we wskazanym kierunku, skraj porastały małe drzewka liściaste. Pomyślałem o maskowaniu, ale zrezygnowałem z tego pomysłu. Przecież zwiad czerwonych posiada noktowizor, więc maskowanie na nic się nie zda. Rozlokowaliśmy się na skraju lasu. Paweł przygotowywał radiostację. Widziałem jak obserwator odszedł na bok, pewnie chciało mu się lać. Czekałem na taką okazję. Poszedłem za nim, bardzo cichutko. Pozwoliłem mu się odlać, kiedy już skończył, dopadłem do niego. Błyskawicznie, jednym szarpnięciem za ramię odwróciłem go i przygwoździłem do pobliskiego drzewa. Złapałem za klapy. Przysunąłem swoją twarz do niego i cicho syknąłem:
- Zaraz będziemy się łączyć, jak wydasz, że wiemy o zasadzce to cie zajebię, rozumiesz – wycedziłem, patrząc mu prosto w oczy.
- Może dasz mi schować kutasa – odpowiedział bardzo spokojnie.
Spojrzałem w dół na jego spodnie, były rozpięte a z rozporka zwisał mu nawet ładny kutas. Chwilowa dekoncentracja i odwrócenie uwagi wystarczyło mu, poczułem jak łapie mnie za rękę, drzewa zawirowały. Okazało się, że to nie drzewa wirowały tylko ja zostałem przerzucony i leżałem na ziemi, a na mnie siedział żołnierzyk.
- No i co dzieciaku, masz coś jeszcze do powiedzenia – śmiał mi się w twarz.
- Schowaj kutasa – syknąłem wściekły.
- A może chcesz się z nim zaprzyjaźnić? – ironicznie zapytał.
- Pierdol się chuju – odburknąłem.
Dostałem w twarz z otwartej ręki, poczułem szczypanie policzka. Byłem wściekły, wszystko we mnie kipiało. Chciałem go dopaść i rozkwasić ten jego słodki ryj, ale byłem na przegranej pozycji, nie mogłem nic zrobić.
- Naucz się szacunku dla starszych, a jak coś chcesz, to grzecznie poproś – szeptał rozbawiony sytuacją.
- Staruszek się znalazł, popierdoleniec – rzuciłem wściekły.
Dostałem z drugiej strony w twarz z otwartej dłoni. Co dziwniejsze zamiast się jeszcze bardziej wkurzyć, to ochłonąłem, widziałem, że nie mam szans. Jego przewaga była wyraźna. Pewnie jest jakimś komandosem, pomyślałem.
- Jak mnie poprosisz, to mogę się zastanowić – stwierdził obojętnie.
Przemyślałem szybko swoje położenie i szanse, stwierdziłem, że mogę tylko prosić, bo nie dam mu rady. Uświadomiłem sobie również, że zaatakowałem obserwatora, żołnierza, który jest nietykalny i za ten czyn mogą grozić mi konsekwencje. Błyskawicznie opanowałem swoją złość. Musiałem w jakiś sposób naprawić swój błąd.
- Proszę – odpowiedziałem przymilnie przez zaciśnięte zęby.
- No widzisz. Nie trzeba było tak od razu? – odrzekł z uśmiechem.
Puścił moje ręce, ale nie schodził ze mnie. Schował swojego kutasa. Popatrzył podejrzanie na mnie.
- Uspokoiłeś się? – zapytał normalnym głosem.
- Tak – odpowiedziałem potulnie.
Zszedł ze mnie, podał mi rękę, pomagając wstać. Patrzyłem na niego i nie wiedziałem, co o tym myśleć. Pokonał mnie i upokorzył a jednak nie byłem zły na niego. Staliśmy tak wpatrując się w siebie.
- Przepraszam – wybąknąłem.
Jego ręka powędrowała na moje włosy, pomierzwił je, uśmiechnął się i powiedział:
- Ok, już dobrze, wracamy do chłopaków… no, Czarek ma dobry gust.
Zmroziło mnie, czyżby wiedział, może widział nas, a może powiedział mu sam Czarek. Zaczerwieniłem się, nic nie potrafiłem odpowiedzieć.
Wróciliśmy do chłopaków. Radiostacja była już gotowa do nadawania. Nadałem komunikat, odczytałem klucz z karteczki, Czarek potwierdził zaliczenie punktu drugiego i poprosił obserwatora. Podszedł, nałożył słuchawkę, wziął mikrofon, spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Nie odszedłem, postanowiłem słuchać, co mówi. Nie zdradził, że jesteśmy przygotowani na zasadzkę. Kiedy skończył, podziękowałem mu wzrokiem a on odpowiedział uśmiechem.
Stosując tą samą metodę skradania się, dotarliśmy do trzeciego punktu. Bez problemu zdobyliśmy kod, który nadaliśmy do sztabu uzyskując potwierdzenie zaliczenia trzeciego punktu. Co chwilę korzystałem z noktowizora, wiedziałem, że niespodzianka czyha gdzieś blisko. Kiedy dotarliśmy w pobliże czwartego punktu, sytuacja bardziej się skomplikowała. Była to duża polana praktycznie bez drzew, nie licząc jednej rosnącej nieco w dole samotnej brzozy i wybujałych krzewów wokół niej. Ryzyko wykrycia nas na tym otwartym terenie było bardzo duże. Postanowiłem zrobić mały odpoczynek, widziałem, że wszyscy są już nieźle zmęczeni. Ulokowaliśmy się w zaroślach na granicy lasu i obrzeżach polany. Nie było nas widać, zarośla maskowały nas bardzo dobrze.
Mój pęcherz dopominał się uwolnienia zawartości, więc odszedłem w las. Stanąłem pod drzewem, oddawałem mocz. Nagle poczułem jak moje ręce wykręcane są do tyłu a przy mojej szyi odczułem ciepło czyjegoś oddechu.
- No i jakie to uczucie jak ktoś ci przerywa – zapytał obserwator.
- Ja ci nie przerwałem, poczekałem jak skończysz, to ty mi przerwałeś – odpowiedziałem spokojnie.
W tej chwili poczułem jak jego ręka złapała mojego penisa przytrzymując go w gotowości do oddania moczu. Dokończyłem, czując jak do mojego malucha napływa krew. Pociągnął skórkę, ściągając mi napletek, strząsnął i z powrotem naciągnął napletek. Mój maluch zaczął się prężyć a mnie ogarnął stan mocnego podniecenia. Jego ciepła ręka powoli masowała mojego malucha, który przeradzał się w dużego rozbójnika.
- Jak masz na imię? – zapytałem szepcząc.
- Marcin – odrzekł równie cicho.
- Powiesz mi, gdzie jest ta zasadzka? – zapytałem z nadzieją.
- A co z tego będę miał? – odpowiedział.
- Już sobie wziąłeś należną nagrodę – stwierdziłem zawstydzony.
Mój penis robił się coraz większy a jego ręka wykonywała bardzo delikatne ruchy, drażniąc go i podniecając.
- Tylko tyle, za tak ważną informację? – spytał ironicznie.
Czułem jak jego oddech przyśpieszył, podniecała go zabawa moim fallusem.
- A co byś chciał więcej? – zapytałem przerażony.
- No nie wiem, może odebrać Czarkowi jego obiekt pożądania – stwierdził zalotnie.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, sytuacja robiła się bardzo trudna. Z jednej strony chciałem wydusić z niego, gdzie jest przygotowana zasadzka, a z drugiej strony miał przewagę nade mną i nie wiedziałem, czym to może się skończyć. Postanowiłem wjechać mu na ambicję.
- Marcin, nie rób ze mnie dziwki – powiedziałem wolno, akcentując każde słowo.
Zadziałało, puścił moje ręce, ale dalej trzymał mojego sterczącego malucha. Czułem na moich pośladkach jego twardego kutasa, którego przyciskał do mnie. Nie ruszyłem się, ręce opuściłem i stałem tak odbierając bodźce dostarczane mi przez jego rękę. Było mi dobrze odchyliłem głowę i oparłem na jego ramieniu.
- Zaraz mi spuścisz – wyszeptałem.
Jego ruchy przyśpieszyły a mnie wygięło, mój penis zadrżał i posłał daleko białe smugi spermy, która wylądowała na ściółce. Marcin puścił go i odsunął się, zapiąłem spodnie chcąc odejść. Bałem się spojrzeć mu w oczy, bałem się, że w tych oczach mogę ujrzeć coś, co mnie rozłoży na łopatki, co mnie zniewoli, bo w gruncie rzeczy był bardzo fajnym facetem, zajebiście męskim w każdym calu.
- Zasadzka jest przy piątym punkcie – poinformował mnie cicho.
Odwróciłem się do niego, podszedłem i pocałowałem go w policzek.
- Dziękuję – powiedziałem czule.
- Za co? Za informację czy za… - zapytał zaskoczony.
- Za jedno i za drugie – odpowiedziałem.
Wróciłem do chłopaków, usiadłem, myśląc intensywnie nad taktyką. Po chwili z lasu wyszedł Marcin. Nikt nie zauważył, ani nie powiązał ze sobą naszego krótkiego zniknięcia w lesie. Pomyślałem przez chwilę, że ten świat jest dość zabawny i pewne rzeczy można dupą załatwić. Uśmiechnąłem się sam do siebie, szybko odgoniłem te górnolotne i abstrakcyjne bzdety. Myślałem co zrobić dalej, jaką najkorzystniejszą strategię obrać.
- Paweł, tu nam nic nie grozi, podejdź ostrożnie i znajdź kod – zaproponowałem.
- Robi się – odrzekł ochoczo.
Obserwowałem jak skradał się po polanie by po chwili szukać wokół brzozy i krzewów. Szybko wrócił z daleka pokazując kartkę z kodem. Nadaliśmy komunikat. Czarek ponownie poprosił obserwatora, ale Marcin niczym się nie zdradził.
Czwarty punkt zdobyliśmy równie łatwo, co trzeci. Dotarliśmy w pobliże piątego punktu, ale nadeszliśmy od strony wschodniej, gdzie się nas na pewno nie spodziewano. Zachowaliśmy szczególną ostrożność. Lustrowałem, co chwilę dookoła cały teren noktowizorem. W pewnym momencie dostrzegłem postacie ukryte w zaroślach. Dokładnie rozeznałem otoczenie, zauważyłem głęboki rów biegnący przez teren, gdzie ukryty był oddział czerwonych. Zawołałem chłopaków, leżąc na trawie omawialiśmy strategię.
- Musimy przedostać się tym rowem w tamte zarośla i zajdziemy ich od tyłu – relacjonowałem.
- W tym rowie może być woda – stwierdził Tomek.
- Może być woda, ale my mamy to w dupie i załatwimy palantów – butnie odrzekłem.
Po chwili wszyscy byliśmy już w rowie. Schyleni do pozycji kucznej rozpoczęliśmy powolny marsz w kierunku czerwonych. W rowie faktycznie była woda, buty po chwili mieliśmy mokre by w końcu mieć w nich pełno wody. Nogawki spodni, skarpety były przemoczone, jednak nie przejmowaliśmy się tym naszym celem było pokonanie czerwonych. Musieliśmy skradać się bardzo wolno, żeby nie zdradził nas chlupot wody. Byłem dumny z naszej czwórki, nie bacząc na przeszkody skradali się jak lamparty do swojej zdobyczy. Doszliśmy do zarośli i powoli wyczołgaliśmy się z rowu. Słyszeliśmy ciche rozmowy czerwonych, śmiali się, byli pewni swojego zwycięstwa. Wyskoczyliśmy z zarośli prosto na nich, oślepiliśmy ich światłem latarek, byli zaskoczeni. Na ich twarzach malował się szok i niedowierzanie, które po chwili przerodziło się w rezygnację.
- No i co palanty, koniec z wami – powiedziałem tryumfująco.
- Oddział czerwony został wyeliminowany - oznajmił głośno ich obserwator, wstając.
Cieszyliśmy się jak dzieci. Po dłuższej chwili opanowaliśmy się i przyszedł czas na kod z piątego punktu.
- Kto idzie po kod? – zapytałem.
- Bartek ten ostatni należy się tobie – odrzekł głośno Tomek.
Wszyscy mu zawtórowali. Poszedłem już nie skradając się do maleńkiego zagajnika, w którym znalazłem kartkę z kodem, zawieszoną na drzewie. Wróciłem, chłopacy wiwatowali, rozłożyliśmy radiostację, wywołałem sztab.
- „Sokół” potwierdza zajęcie piątego punktu, podaję kod… – podałem kod literowy.
W słuchawce zapanowała cisza. Wiedziałem, że Czarek był zaskoczony. Odczekałem jeszcze chwilę i wypaliłem do mikrofonu:
- Twoją zasadzkę szlag trafił, a oddział czerwony został pokonany – wykrzyczałem triumfalnie.
Znowu zapanowała chwila ciszy. Po chwili potwierdził zajęcie punktu piątego i poprosił o obu obserwatorów. Słyszałem jak darł się na obserwatora zwiadu czerwonego, lecz nie mogłem zrozumieć słów. Rozmowa z Marcinem trwała krótko, słyszałem jak potwierdził zdobycie punktu i rozłączył się. Nasz obserwator zakomunikował:
- Za chwilę przyjedzie samochód i zabieramy się do obozu.
Byliśmy szczęśliwi a jednocześnie padaliśmy z nóg. W butach chlupała nam woda. Kiedy dotarliśmy do obozu, poszliśmy od razu pod natrysk. Woda była ciepła, ktoś ją specjalnie dla nas podgrzał. Po kąpieli walnęliśmy się do łóżek zasypiając kamiennym snem.
Obudził nas Czarek, spojrzałem na zegarek była godzina jedenasta.
- Wstawać moje asy – krzyczał zadowolony.
- Dałeś nam tak długo spać, chyba cię budda opuścił? – zapytał złośliwie Tomek.
- No przecież zasłużyliście na to – odpowiedział.
- Jaki jest plan na dzisiaj? – spytał Paweł.
- Za chwilę pójdziecie na obiad, specjalnie dla was przygotowany i razem z czerwonymi pojedziecie na poligon a tam czeka was niespodzianka – oznajmił.
- Dobra zbieramy się – powiedziałem wstając.
Szybka toaleta, potem menażki no i oczywiście pojedynczym szyku na obiad. Jadłem wpatrując się w Tomka, Zauważył spojrzenie, popatrzył na mnie, widziałem w jego wzroku żar i pożądanie, byłem szczęśliwy. Odwzajemniłem to i posłałem mu bardzo tęskne i czułe spojrzenie, uśmiechnął się porozumiewawczo.
Po obiedzie czekał już samochód, który wiózł nas na pobliski poligon, gdzie on był położony tego nam nie powiedziano. Na poligonie czekała nas prawdziwa niespodzianka i to nie jedna. Zaprowadzono nas na strzelnicę, gdzie naszym oczom ukazały się leżące na stolikach karabiny AK Kałasznikow. Nasze podniecenie sięgnęło zenitu, gdy dowiedzieliśmy się, że będziemy mogli postrzelać z nich. Kiedy jednak oznajmiono nam, że załadowane są ostrą amunicją to nogi się ugięły pod nami. Podszedłem do stolika, nogi miałem jak z waty. Przy stoliku stało dwóch żołnierzy asekurujących.
- Chcesz strzelać pojedynczo czy seriami? – zapytał ten po lewej.
- Seriami – odpowiedziałem podniecony.
- Będziemy asekurować broń z dwóch stron, bo ma ostrą amunicję – oznajmił ten z prawej.
- Podnieś, przyłóż, dobrze oprzyj o bark i wyceluj, jak będziesz gotowy, daj znać to odbezpieczymy broń – poinformował ten z lewej.
- Zrozumiałem – odpowiedziałem.
Podniosłem karabin, był nawet dość ciężki. Przyłożyłem kolbę do barku, docisnąłem policzek, popatrzyłem przez celownik, odsunąłem twarz, poprawiłem dłonie i palce.
- Jestem gotowy – powiedziałem.
Założyli słuchawki a ten z prawej, odbezpieczył mi karabin. Ich ręce wysunięte były w kierunku karabinu. Zrozumiałem, że w razie, gdybym wykonał jakiś ruch i skierował lufę w innym kierunku oni natychmiast pochwycą karabin nie dopuszczając do jakiegoś nieszczęścia.
Byłem gotowy, mój palec spoczywał na cynglu. Wszystkie mięśnie spiąłem w oczekiwaniu na tej jeden ruch palca. Nacisnąłem, potworny huk wdarł się w moje uszy, bark oberwał mocnymi i bolesnymi ciosami od kolby. Mój tułów wstrząsany był siłą odrzutu jaką przekazywała na niego kolba karabinu. Wykrzyknąłem:
- Kurwa!
Ale mój głos nie był słyszalny w tym huku, Widziałem jak kule lecą do tarczy a z boku wyskakują łuski. Wyprułem cały magazynek. Opuściłem karabin, ale nie byłem w stanie go położyć na stole. Bark przeszywał ból, w uszach dudniło, nic nie słyszałem. To wszystko było w tej chwili jednak nie ważne, bo odczuwałem radość i stan euforii, a moje oczy przywoływały lecące kule, wyskakujące łuski. Cudowne przeżycie, jakiego nigdy jeszcze nie miałem. Podziękowałem i odszedłem. Obserwowałem pozostałych jak strzelają, każdy walił serią. Widziałem jak ich sylwetki wstrząsane są siłą odrzutu. Widok zapierał dech w piersi. Powoli odzyskiwałem słuch. Po zakończeniu strzelania, wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani, wymienialiśmy swoje poglądy, każdy skarżył się na stłuczony bark. Te karabiny nieźle nas przeleciały, śmialiśmy się.
Potem poczęstowano nas wojskową grochówką, którą zjedliśmy z jakimś oddziałem wojska, w poligonowej stołówce. Po posiłku podjechał BRDM, otwarto tylne drzwi i kazano nam zasiąść w przedziale piechoty. BRDM ruszył a nas w środku rzucało na lewo i na prawo, domyślałem się, że jedziemy po wertepach. Wrażenie było niesamowite, ta ciemność tego małego pomieszczenia, to rzucanie naszymi postaciami i to poczucie bycia w pojeździe wojskowym były silnie oddziałujące na moje zmysły. Transporter zatrzymał się, oczywiście wpadliśmy na siebie, wybuchając śmiechem. Drzwi otworzyli żołnierze, zobaczyłem, że jesteśmy na poligonie dla czołgów. Obok nas stały dwa potężne, ubłocone czołgi. Stałem przy tych olbrzymich stalowych potworach, pełen podziwu dla ich potęgi. Jednocześnie czułem się taki malutki i kruchy wobec tej masy żelastwa. Z trudem wdrapałem się na wieżyczkę, za mną wdrapał się Tomek. Do środka przez właz pomógł dostać się nam żołnierz. Przyznam szczerze, trzeba mieć niezłe umiejętności, żeby tam szybko wskoczyć no i jeszcze trafić na swoje miejsce. Rozlokowaliśmy się z Tomkiem na podłodze, przytuleni do siebie z racji małej ilości miejsca, poczuliśmy jak to bydle szarpnęło ruszając z miejsca. Było ciasno jak cholera. W środku panował półmrok i niesamowity hałas. Kiedy jechaliśmy, wycie silnika było nie do wytrzymania, obijaliśmy się o siebie i o wnętrze. Doświadczyliśmy, co dzieje się w czołgu, kiedy odda strzał, można popuścić w gacie, taki potężny huk i tyle dymu. Przeżycie było niesamowite i chyba nigdy go nie zapomnę, tak jak i pozostali byłem pod ogromnym wrażeniem. Niespodzianka, jaką nam zafundowano okazała się trafiona w dziesiątkę.
Wracając wieczorem do obozu, namówiliśmy kierowcę do zatrzymania się pod sklepem w małej wiosce. Była to wspaniała okazja do kupienia alkoholu. Kupiliśmy dziesięć butelek wódki, kiełbasę oraz napoje, mając w planie zrobienie wystrzałowej imprezy, wspólnie ze zwiadem czerwonych, z którym zaprzyjaźniliśmy się. Nie mieli do nas pretensji, że ich pokonaliśmy a raczej podziwiali nasz spryt i odwagę.
Po powrocie na miejsce udaliśmy się na opóźnioną kolację, kuchnia była przygotowana na nasz późny powrót, dostaliśmy gorącą smakowitą kolację. Potem toaleta, podczas której wariowaliśmy pryskając się wodą oczywiście królowała nagość i wspomnienia z poligonu. Potem rozpoczęły się przygotowania do super imprezy, którą zaplanowaliśmy w naszym namiocie…
Koniec części piątej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Pią 19:49, 22 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Penisolis
Adept
Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Pią 17:59, 22 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Dalej ^^ ??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciastek123
Dyskutant
Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Pią 19:33, 22 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Wreszcie doczekałem się kolejnej części
Jak zwykle jest ona świetna , nie ma się do czego przyczepić
Chociaż myślałem , że będzie trochę więcej akcji no ale dobre i to
Czekam na dalszy ciąg
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisarek666
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią 19:40, 22 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Maciek a zarzekałeś się od pisania, niczym żaba od błota,
A tu proszę duży sukces!
Pozdrawiam, Piotr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bimax45
Wyjadacz
Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Skąd: Stare i ładne
|
Wysłany: Pią 19:48, 22 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Piotrze
Przecież wiesz, czyja to zasługa, kto mi zadał odpowiednie kopniaki.
Dziękuję Ci Piotrze.
Dobrze jest wiedzieć, że można na kimś polegać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
grafoy
Wyjadacz
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 20:03, 22 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
robi się naprawdę gorąco
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|